Około godziny 1:20 przy ul. Gagarina na warszawskim Mokotowie policjanci patrolujący tamten rejon zauważyli ciemne bmw, pokonujące ulice w rejonie gdzie dochodzi do włamań. Postanowili skontrolować auto. W trakcie czynności pasażer był najwyraźniej poddenerwowany obecnością mundurowych. Zabrał plecak z tylnego siedzenia i trzymał się go kurczowo. Kiedy policjanci zapytali, czy ma przy sobie substancje lub przedmioty, których posiadanie jest zabronione, zdecydowanie zaprzeczył. Nie była to jednak odpowiedź polegająca na prawdzie, ponieważ w plecaku policjanci znaleźli 106 woreczków z zapięciem strunowym napełnionych białym proszkiem.
Użycie narkotestera wskazało, że jest to mefedron, co potwierdził jego właściciel. Kierujący pojazdem zarzekał się, że nie ma z tym nic wspólnego. Twierdził, że miał tylko zawieźć swojego kolegę do znajomej. Policjanci nie ujawnili przy nim ani w samochodzie środków odurzających. Kierowca wrócił do domu, natomiast pasażer powędrował do policyjnej celi. Narkotyki i kilkadziesiąt tysięcy w gotówce zostało zabezpieczonych.
Następnego dnia posiadacz dilerskich porcji usłyszał zarzuty, za które teraz sąd może go skazać nawet na 10 lat więzienia, gdyż wiele zebranych w tej sprawie dowodów wskazywało, że mógł on się zajmować udzielaniem narkotyków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru.









Napisz komentarz
Komentarze