Do zdarzenia doszło 24 listopada. Do kobiety zadzwonił mężczyzna mówiący z obcym, najprawdopodobniej wschodnim akcentem. Przedstawił się jako pracownik banku i poinformował, że ktoś rzekomo próbował wziąć kredyt na jej dane. Gdy 26-latka zaprzeczyła, rozmówca zaczął stosować techniki socjotechniczne, przekonując ją, że bierze udział w działaniach mających ujawnić nieuczciwych pracowników banku. Twierdził, że jej współpraca jest kluczowa, a sprawa wymaga całkowitej dyskrecji.
Po chwili oszust przełączył rozmowę do kobiety, która również podszywała się pod pracownicę banku i także mówiła z obcym akcentem. Przekazała 26-latce, że aby zatrzymać rzekome próby zaciągnięcia kredytu, konieczne jest „wyzerowanie jej zdolności kredytowej”. Nakazała jej natychmiast udać się do banku, cały czas pozostając na linii z oszustami.
Zmanipulowana kobieta przygotowała dokumenty i udała się do placówki. Tam zaciągnęła maksymalnie dostępny kredyt w wysokości stu tysięcy złotych. Po wyjściu z banku oszuści kazali jej wpłacić całą sumę do wskazanego przez nich wpłatomatu, podając kody BLIK, dzięki którym dokonano transakcji. Przekonywali, że urządzenie jest „nadzorowane przez prokuraturę”, a wieczorem skontaktuje się z nią policjant, by odebrać zeznania i zwrócić pieniądze.
Gdy po wszystkim przestępcy próbowali nakłonić 26-latkę do wzięcia kolejnego kredytu w innym banku, kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa. Niestety, na odzyskanie utraconych środków było już za późno. Rozmowa z przestępcami trwała około siedmiu godzin. W tym czasie kobieta była nieustannie kontrolowana, nie pozwalano jej się rozłączyć ani skontaktować z kimkolwiek innym. Oszuści stosowali presję, manipulację i emocjonalne naciski, które ostatecznie doprowadziły do wyłudzenia pieniędzy.
Policja prowadzi w sprawie postępowanie i apeluje o ostrożność – pracownicy banków oraz funkcjonariusze nigdy nie proszą o zaciąganie kredytów ani przekazywanie pieniędzy.







Napisz komentarz
Komentarze