Policjanci z warszawskiego patrolu zatrzymali do kontroli trzech mężczyzn podróżujących BMW. Ich nerwowe zachowanie wzbudziło podejrzenia funkcjonariuszy – jak się okazało, słusznie. W aucie znaleziono kilka pakunków z białym proszkiem i strzykawkę z cieczą, ukryte w schowku oraz bagażniku. Cała trójka zgodnie twierdziła, że narkotyki nie należą do żadnego z nich.
– W samochodzie znajdowały się narkotyki, które, jak zgodnie twierdziła cała trójka, nie należą do nich – relacjonuje podinsp. Joanna Węgrzyniak.
Po zważeniu i wstępnych testach okazało się, że w pojeździe było niemal 80 gramów mefedronu i 12 ml metaamfetaminy. Jak ustalili policjanci, 33-letni kierowca nie powinien w ogóle siadać za kierownicę – stracił prawo jazdy po przekroczeniu limitu 24 punktów karnych. Miał przy sobie dokumenty wystawione na inne dane osobowe, które – jak tłumaczył – rzekomo znalazł w Krakowie i zamierzał oddać policji.
Po dalszych czynnościach kryminalnych i dochodzeniowych ustalono, że narkotyki należą do kierowcy. 33-latek usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości środków odurzających. Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe.







Napisz komentarz
Komentarze