Sprawa zaczęła się od zgłoszenia dotyczącego włamania do hali garażowej, do którego doszło w nocy z 30 września na 1 października. Z jednego z garaży zniknęła odzież, środki czystości i karma dla psa. Śledczy, analizując tropy, szybko zaczęli łączyć tę sprawę z innymi podobnymi zdarzeniami w mieście.
Przełom nastąpił kilka dni później, w nocy z czwartku na piątek (2/3 października). Patrol kryminalnych zauważył kobietę i mężczyznę idących z walizkami narzędziowymi. Tłumaczyli, że idą „na remont do znajomego”, jednak późna pora i niejasne wyjaśnienia wzbudziły podejrzenia funkcjonariuszy. Jak się wkrótce okazało, zatrzymana para miała związek nie tylko z jednym, lecz z kilkoma włamaniami w Zielonej Górze.
W telefonie 35-latka policjanci znaleźli zdjęcie roweru podobnego do tego, który zginął z jednego z garaży. Śledczy ustalili, że łupem włamywaczy padały różne przedmioty — od urządzeń rehabilitacyjnych wartych 15 tysięcy złotych, przez sprzęt medyczny, aż po narty i rower.
Jak przekazuje zielonogórska policja, dzięki skrupulatnej pracy operacyjnej funkcjonariusze zebrali dowody potwierdzające udział zatrzymanych w co najmniej trzech włamaniach. 23-letnia kobieta i 35-letni mężczyzna usłyszeli zarzuty i przyznali się do winy. Grozi im nawet do 10 lat więzienia.








Napisz komentarz
Komentarze